poniedziałek, 5 września 2011

DZIEŃ 34., Zakupy w Lusace.


Market w stolicy

Mpanshya, 01.09.2011, czwartek 

Dzisiaj pojechałyśmy z Maggie do Lusaki. Cała podróż specjalnie dla nas ;) Tzn. zamówiłyśmy samochód na cały dzień, żeby móc  zrobić zakupy dla naszych Darów. Miałyśmy całą listę rzeczy i ciężko by było, gdybyśmy się musiały tłuc taksówkami. 
Pobudka o 5 rano nie należała do najprzyjemniejszych, ale tak to właśnie wygląda gdy się jedzie do Lusaki.
Pierwszą rzeczą, którą musiałam załatwić było przedłużenie wizy. Stresowałam się trochę, bo wiadomo jak to tutaj z tymi wizami bywa. Ale o dziwo poszło miło gładko, z uśmiechem, no i darmowo. Czyli pierwszy pozytyw.  Dalej były jazdy w poszukiwaniu listewek, tablicy, farb. Jednak najważniejszymi rzeczami, które zrobiliśmy było kupno 4 rowerów i 100 parasolek. Przed nami upały, gdy słońce grzeje niemiłosiernie, więc ochrona się przyda, a zaraz potem nadejdą deszcze i wtedy takie wielkie parasole będą prawdziwym skarbem. Natomiast rowery będą dla najbardziej ich potrzebujących dzieciaczków. Kto dostanie jeden z nich już doskonale wiemy, a nad pozostałą trójką będziemy musiały się trochę pogłowić…
Lusaka jest, jak każde duże miasto, bardzo męcząca. Zdecydowanie odbiega od naszych stolic europejskich. Są miejsca takie jak w Europie, bogate centra handlowe, piękne budynki. Ale pokuszę się o stwierdzenie, że jest ich bardzo mało. Przeważa brud, śmieci i tragicznie utrzymane budynki. Już nie czuję do Lusaki takiej niechęci jak podczas poprzedniej mojej wizyty w Zambii, lepiej ją znam, ale nadal nie mogę powiedzieć, żeby należała do najpiękniejszych światowych stolic. Mimo to niektóre miejsca (jak to zamieszczone na zdjęciu powyżej)  naprawdę robią wrażenie i dziwnym trafem zachowują się w pamięci …
Takie zakupy w mieście, w takim upale, są ogólnie niesamowicie męczące. Tak więc, gdy po całodziennej bieganinie wracałyśmy wreszcie  do Mpanshyi, byłyśmy wykończone. Do domu zajechałyśmy koło 20:30 i po rozpakowaniu i szybkim myciu już smacznie spałyśmy.

1 komentarz:

  1. fakt miejscowa biedronka pozostawia sporo do życzenia ;/ ale tam i tak miejsce gdzie można cokolwiek kupić to chyba jednak 'raj' na ziemi...TEJ ziemi!

    OdpowiedzUsuń