wtorek, 9 listopada 2010

DZIEŃ 60., W poszukiwaniu rajskich plaż








05.11.2010, Ao Nang 

Dziś rano misja polar zakończyła się wreszcie sukcesem. Łukasz pojechał tam skuterem i odebrał swój polar (oczywiście za opłatą) Dzień zaczął się więc bardzo dobrze ;)
Postanowiliśmy wybrać się wreszcie na tą słynną plażę: Railay Beach. Kupiliśmy nawet normalne bilety u łódkowych przewoźników, bo stwierdziliśmy że przebijanie się przez zadżunglone góry to jednak nie na nasze siły dzisiaj. Pogoda ponownie nie zgadzała się z prognozami, słonko co prawda nie prażyło, ale nie padało ! Dotarliśmy do przepięknej plaży, Phra Nang Bay z niezwykle ciekawą jaskinią kultu przyrodzenia męskiego;) Było tam cała masa większych i mniejszych drewnianych siusiaków.
Trochę dziwne, bo przecież mieliśmy przybić do Railay, ale okazało się, że łatwo na nią dojść. Zaczął padać leciutki deszczyk, ale było ciepło, więc to w niczym nie przeszkadzało. Leżeliśmy tak sobie z godzinkę i rozmawialiśmy. 

Potem wybraliśmy się na tą słynną plażę, ale choć droga do niej była malownicza i prowadziła przez fantazyjne sklepienia skalne, to sama plaża ładna, ale bez fajerwerków. Ta, na której byliśmy przed chwilą, podobała nam się dużo bardziej. Zjedliśmy więc tylko obiad, w restauracji praktycznie na plaży z całym tym pięknem dookoła. Nie wiem czy to przez to otoczenie, czy co, ale smakował nam bardzo. Szczęście nam wyraźnie sprzyjało, bo gdy wróciliśmy na tą pierwszą plażę (co jednak nie było aż takie proste, bo wielka gałąź złamana przez szalone małpy, których jest tu pełno, o mało nie spadła nam na głowę) słonko nieśmiało zaczęło przebijać się przez chmury. Grzało przyjemnie, podczas gdy my moczyliśmy się w wodzie. Bo pływaniem to ja tego naszego leniwego siedzenia bym nie nazwała…
I tak nam minął dzień na tej jednej z najpiękniejszych tajlandzkich plaż. 

Jak widać z opisów zaczęło się leniwe, mało spektakularne wakacjowanie się w tajlandzkich kurortach. Trochę tęsknię za przygodą, chociażby dlatego, że nie mam o czym pisać … No bo ile można pisać, że jest ładnie, ślicznie i w ogóle ? Ech, nuda …
Łukasz oczywiście pełny strajk – on zaszczyca swymi komentarzami tylko emocjonujące, wzniosłe przygody, a mi zostawia opisywanie codzienności …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz