sobota, 13 listopada 2010

DZIEŃ 64., Ciągle pada, czyli dzień knura



09.11.2010, Koh Lanta

Dziś przyszedł czas na od dawna zaplanowany „dzień knura”, czyli po naszemu błogiego lenistwa i nic nie robienia. Tak miało być przecież przez większość czasu tu w Tajlandii, tymczasem ciągle jednak coś robimy…
Miało być błogie lenistwo na plaży, ale niestety, pogoda na to nie pozwoliła. Padało przez większą część dnia, więc siedzieliśmy znów w naszej restauracyjce sącząc herbatkę i surfując po internecie. Zabieranie laptopów w takie podróże to zdecydowanie dobry pomysł ;) 

Ale rano, nim zaczęło padać, wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer po okolicy. Ledwo zdążyliśmy wyjść z ośrodka, dojść do głównej drogi, gdy na skuterze minęły nas znajome białe twarze. Ania, Piotrek i mały Igorek (w słodkim kasku biedroneczki, na plecach u mamy), których poznaliśmy niedawno w Kambodży. Na szczęście z naszym refleksem jeszcze nie najgorzej i Łukasz zdążył ich zatrzymać ;) Tak naprawdę to wiedzieliśmy, że mają zamiar jechać na Lantę, no ale żeby tak się spotkać bez umawiania meilowego ? Śmiesznie ;) Pogadaliśmy chwilkę i umówiliśmy się, że spotkamy się jutro – no bo przecież my dzisiaj mieliśmy w planie nic nierobienie, a oni szaleństwa na skuterze, a mieszkają niestety po drugiej stronie wyspy.

Wieczorem też się trochę wypogodziło, więc wybraliśmy się na spacer po plaży. Ta akurat plaża należy do rekordowo długich, rozciąga się bowiem na przestrzeni kilku kilometrów. Zwykle plaże w Tajlandii mają po kilkaset, albo i nawet kilkadziesiąt metrów i dłuższy spacer jest niemożliwy, bo przeszkodą są wysokie skały, kawałek dżungli i tym podobne. 
Wzdłuż plaż położone są resorty, z restauracjami i barami tuż nad samym morzem. Wiele z nich ma niesamowicie fajny klimat (nasza zresztą też) i w jednej z takich restauracyjek zatrzymaliśmy się na kolację. Siedzieliśmy sobie w uroczej, maleńkiej bambusowej chatce, przyświecała nam lampka naftowa i tak gadaliśmy sobie o życiu słuchając fajnej muzyki przeplatanej z szumem fal. 

Tak, Tajlandia potrafi jednak czasem stworzyć klimat ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz