07.11.2010, Ko Phi Phi
Dziś rano po przebudzeniu i wyjrzeniu za okno pierwszą moją myślą było, że chyba dalej śnię. Wszędzie było jasne oślepiające słońce, a to przecież nijak nie pasowało do prognoz, które ostatnio zapamiętale śledzimy. Ale to nie był sen ;) Akurat dzisiaj, gdy mamy przed sobą wyjątkowy dzień, wybieramy się bowiem na wycieczkę dookoła wysepek położonych niedaleko Phi Phi, czeka na nas taka niespodzianka. Nie mogliśmy sobie wymarzyć piękniejszej pogody, chyba jednak mamy jakieś plusiki tam w górze ;)
Wczoraj wieczorem wykupiliśmy sobie tą wycieczkę z kilku względów: po pierwsze nie miałam ochoty spędzać drugiego dnia na Phi Phi, po drugie tu w okolicach są fajne tereny do snorklowania (jak to się nazywa po polsku ? pływanie z maską i fają i oglądanie podwodnego świata) a po trzecie, choć mniej ważne, wycieczka była zaskakująco tania. Cały dzień na łodzi (od 10 do 18), z jakimś tam podstawowym jedzeniem, sprzętem do snorklowania za jedyne 40 zł od osoby. Wybraliśmy opcję ze starą drewnianą łajbą, bardzo klimatyczną, nie to co te nowoczesne fancy motorówki. Oprócz nas było na łajbie z 12 osób, ale jakoś z nikim nie nawiązaliśmy kontaktu, dość dziwne towarzystwo (szczególnie 4 izraelskie diwy, które na wycieczkę snorklową wybrały się z toną makijażu).
Pierwsze 15 minut jazdy i pierwszy przystanek na snorklowanie. Zdziwiliśmy się, bo mimo że ta wycieczka miała profil taki a nie inny, maski i płetwy nałożyło 5 osób. Panny się pewnie bały, że im się makijaż rozpłynie, a para Chińczyków marudziła, że nie umie pływać … Wskoczyłam do wody i przeniosłam się do innego świata. To uczucie, które już raz poznałam w Egipcie, powróciło: szczęście, zachwyt i wrażenia jak w 3D: dziesiątki kolorowych ryb na wyciągnięcie ręki. Było fantastycznie!
Byliśmy ostatnimi, którzy wrócili na łódkę, tak nam było w tej wodzie dobrze. Ale to przecież pierwsze snorklowanie, jeszcze kilka było przed nami.
Oglądaliśmy Phi Phi z daleka i wreszcie dane nam było zobaczyć jej prawdziwe piękno. Wzgórza, imponujące klify skalne, plaże z palmami, maleńkie ośrodki z bungalowami. To była Phi Phi, którą chcieliśmy zobaczyć, ten sterroryzowany przez turystów i ludzi interesu środek to czysta profanacja jej rzeczywistego piękna …
Płynęliśmy teraz dość długi odcinek, w oddali majaczyły 2 wysepki. Płynęliśmy na jedną z nich: Bamboo Island. Już gdy dobijaliśmy miałam ochotę zapłakać, ze szczęścia, z zachwytu … Odnalazłam rajską wyspę ! Nie było na niej imponujących skał, gór, co więcej, nie było nawet za wielu palm, ale to właśnie na tej maleńkiej niezamieszkałej wysepce poczułam się jak w raju… Te kolory, to było coś nie do opisania. Ten turkus wody, biel piasku. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam i przyznam szczerze nie spodziewałam się zobaczyć, bo byłam pewna, że kolory oglądane na folderach biur turystycznych są mocno podkręcone. Tymczasem nie, tutaj one naprawdę takie są …
Mieliśmy trochę czasu wolnego na tej wyspie, więc najpierw trochę posnorklowaliśmy, ale że ten podwodny świat miał dużo mniej do zaoferowania od poprzedniego, zabraliśmy się za plażowanie i robienie zdjęć. Ta wyspa mnie rozwaliła na łopatki…
Aż żal było odpływać, ale tak naprawdę jeszcze sporo trasy było przed nami.
Przepłynęliśmy obok równie małej, ale pokrytej lasami i skałami (i jeśli nazwa nie kłamie to również komarami) Moskito Island i znów pokonywaliśmy długi odcinek na otwartym morzu. Po kilkunastu minutach znowu mogliśmy podziwiać Phi Phi, tym razem od drugiej strony. I tu były piękne tereny, gdzieniegdzie maleńkie, bezludne plaże, jakże różne od tej na której leżeliśmy wczoraj.
I tak jak najpierw zwiedzaliśmy północ, tak teraz ruszyliśmy na południe od Phi Phi, gdzie leżała siostra bliźniaczka naszej Phi Phi i gdzie czekało nas kolejne miejsce do snorklowania. Tym razem jednak prócz pięknych rybek zauważyliśmy też coś, co wywołało smutek: rafy koralowe nie tętniły życiem, one umierały. Ich dominującym kolorem był szary. Myśleliśmy, że to może za sprawą człowieka, ale później nam wyjaśnili, że to gorąco zabija rafę. Że od kilku lat są takie upały że rafa wymiera ;(
Popłynęliśmy dalej i dotarliśmy do kolejnego, 4. już miejsca do snorklowania. Izraelskie panny zapowiedziały naszemu przewodnikowi, że nikt już przecież snorklować nie chce i żebyśmy pospieszyli się na Maya Beach, słynną plażę, przez niektórych nazywaną najpiękniejszą na świecie (choć nie wiem czy to czasem nie dopiero po tym jak nakręcili tam The Beach z Leonardo di Caprio) My jednak zdecydowanie podnieśliśmy ręce, założyliśmy nasze maski i gdyby spojrzenia mogły zabijać to w tym momencie padlibyśmy trupem… Już krótko po starcie przekonaliśmy się po co one wykupiły tę wycieczkę, by sobie robić sesję zdjęciową. Pozowały aż do granicy przesady i robiły tysiące zdjęć. Na początku nawet mnie to bawiło, ale potem zaczęło męczyć … Myślałam, że królowa może być tylko jedna, ale nie, tym razem były ich aż cztery.
Zasnorklowaliśmy więc sobie i bardzo dobrze, bo to właśnie to, oraz pierwsze miejsce były najlepsze tego dnia. Tu wreszcie pierwszy raz dzisiaj odnalazłam Nemo, a prócz niego prawie całą resztę bajkowej ferajny.
Po tym miała być już nareszcie ta ich Maya Beach. Ale że był odpływ, łódka nie mogła podpłynąć do brzegu, to zaczęliśmy się przebijać od drugiej strony, pokonując najpierw psychodelicznie wąskie przejście między skałami, w którym w czasie przypływu normalnie jest woda.
Trochę za późno dotarliśmy na Maya Bay, bo słońce było już za olbrzymimi skałami (och, ależ te Izraelki musiały nas w tym momencie nienawidzić) Plaża spoko, ze wszystkich stron otoczona wielkimi skałami. Ale ja jakoś nie umiem się do końca zachwycać miejscami, którymi zachwycają się wszyscy, więc nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. Pewnie gdyby było na niej słońce, byłoby inaczej …
Po Mayi wracaliśmy już do naszego Phi Phi. Tak szczęśliwi jak rzadko. Ta wycieczka to był strzał w dziesiątkę! Czegoś takiego to się po tej wyprawie nie spodziewałam. To była zdecydowanie najfajniejsza wycieczka jaką do tej pory tu na wyprawie wykupiliśmy i to za cenę 40 zł. A zjeździliśmy naprawdę kawał okolicy, łódka to na to jednak najlepszy sposób …
Phi Phi pokazała swoje drugie, to prawdziwe oblicze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz