czwartek, 18 listopada 2010

DZIEŃ 68., Leniwy dzień …

13.11.2010, Ao Nang
Dziś mieliśmy taki trochę „stracony dzień”. Stracony, to oczywiście zdanie Łukasza, bo knurzymy w tym samym miejscu bez żadnego planu. Nie ma już jednak sensu nigdzie jechać,  po drodze do Kuala Lumpur jest co prawda jeszcze kilka ponoć ciekawych wysp, ale jechać tam na jeden dzień nie ma przecież sensu. A sama podróż do Kuala Lumpur zajmuje jakieś 20 godzin (nie wiem niby skąd ta liczba, bo to przecież nie jest tak kosmicznie daleko) Tak więc plan jest taki, że jutro rano pakujemy się już do autokaru, który nas powiezie do malezyjskiej granicy, a dzisiejszy dzień  mamy w gratisie ;)
I spędziliśmy go tak naprawdę dość miło. Najpierw wylegiwaliśmy się w łóżku, potem poszliśmy na pyszny lunch (no dobra, przyznaję się: pizza, i to z tej ala pizzy hut) a potem przeszliśmy się ponownie na tą piękną, ukrytą plażę, na którą dotarliśmy pierwszego naszego dnia w Ao Nang…
Leniwie …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz