Uspokoję tylko tych z Was, którzy spać nie mogą zamartwiając się o Łukasza. Żyje, ma się dobrze, całkowicie wrócił do formy ;) Sam Wam napisze jak było ;)
Jesteśmy Wam winni relacje z dwóch dni, dziś będziemy mieli duuużo czasu, żeby je kończyć. Zaraz bowiem wyruszamy do Chin i czekają nas długie godziny, jeśli nie dni, w podróży.
Buziaki
ooo!!no to dobrze!!już się martwiłam, że został odstawiony do dżungli, żeby nie zwalniał marszu;P
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Swoją drogą, wyliczyłem, że Łukasz musiał przechodzić kryzys właśnie wtedy, gdy z Krakowskiego Przedmieścia usuwano krzyż.
OdpowiedzUsuń