sobota, 13 sierpnia 2011

DZIEŃ 6., Wracamy do Zambii

Livingstone, 04.08.11, czwartek
Rozważaliśmy zostanie w Botswanie troszkę dłużej. Ale średnio przyjazna atmosfera kempingu, plus nieprzyjemne zdarzenie z wczorajszego wieczora sprawiły, że zdecydowaliśmy się wrócić do Livingstone’u. Do wszelkich innych parków czy ciekawych miejsc w Botswanie jest strasznie daleko, a i w samym Kasane nie ma poza safari zbyt wiele atrakcji. Łukasz wahał się nad wyprawą na ryby, ale ostatecznie jednak się nie zdecydował.
Zapakowaliśmy nasze plecaki, i nie wiem czemu ale mam wrażenie, że rzeczy wciąż nam przybywa. I tym razem mieliśmy totalnego farta, bo ledwo zdążyliśmy dojść do drogi i zatrzymała się taksówka – ta dobra, czyli gdzie kierowca bez gadania podaje obowiązującą stawkę 4 pula. Prom przez granicę, kupno kolejnej wizy do Zambii. Tym razem już się nie dałam zrobić w balona. Miły pan spytał:
·         A co będziecie robić?
- Podróżować oczywiście!
·         A nie będziecie pracować jako wolontariusze?
- Nie, nigdy w życiu!
·         Ani nigdzie z dziećmi?
- Nie, z dziecmi ? Moj maz nie cierpi dzieci! My tylko na zwiedzanie Zambii.
Pan jeszcze spojrzał mi głęboko w oczy, co by wyczuć czy nie kłamię, ale ani nie zamrugałam, i zaczęłam mu opowiadać o ich pięknych parkach, które mamy zamiar odwiedzić.
Nie rozumiem tego, po prostu nie ogarniam, dlaczego tak jest ? Czy oni tej pomocy tak naprawdę nie chcą? Dlaczego rząd rzuca kłody pod nogi tym, którzy chcą zrobić coś dobrego w tym kraju? Dlaczego określa nas mianem biznesmenów? Gdzie tu biznes?
Smutne to, takie trochę demotywujące …
Szybko złapaliśmy share taxi, chociaż nasz taksówkarz o mało nie oberwał od tych z busa. Musiał odpalić dolę za nas, widzieliśmy – no cóż, takie tu widać są reguły gry.
Około 12 byliśmy z powrotem w Livingstonie, oczywiście znowu skierowaliśmy się do Jolly Boys, tym razem jednak rozbiliśmy własny namiot.
Poszliśmy na obiad do polecanego nam miejsca, włoskiej restauracji Olga. Co prawda ceny dość wysokie, jedzenie przyzwoite, choć nie jakieś powalające, ale za to cały projekt i pomysł zacne! Otóż restauracja plus sklepik z rękodziełem artystycznym powstał dzięki funduszom pewnej Włoszki, pani Olgi, dzięki którym włoska organizacja charytatywna w połączeniu z lokalnymi działaczami otworzyła to oto miejsce. Cały dochód ze sprzedaży idzie na szkołę, która również została przez nich wybudowana i kształci m.in. stolarzy, kucharzy, piekarzy. Naprawdę zacna inicjatywa i do tego przyjemne miejsce. Stawia na edukację – czyli klucz do rozwoju tego kraju.
Po obiedzie chcieliśmy zaopatrzyć się w bilety autobusowe do Lusaki na jutrzejszy poranek i tu niestety czekało nas rozczarowanie. Okazało się, że wszystkie poranne autobusy są całkowicie zapełnione, pierwszy wolny to był nocny autobus o 22.30, albo jeszcze następnego ranka. W sumie stwierdziliśmy, że ten nocny autobus to nie jest aż taki zły pomysł, prześpimy się, jakoś o 5 rano będziemy w Lusace i stamtąd weźmiemy autobus dalej, do Mpanshyi.
Zamówiliśmy bilety i wróciliśmy więc do Jolly Boys i tam na wygodnych łóżkach, z widokiem na basenik, wypoczywaliśmy pisząc, czytając i tak po prostu ciesząc się życiem.   

Łukasz:
No i niestety przyszedł czas pożegnania z Botswaną. Szkoda, że mieliśmy tu tak mało czasu bo kraj wydaje się naprawdę fajny. Mało zaludniony a z drugiej strony trochę bardziej cywilizowany.  Niestety wyprawa w jakieś następne ciekawe miejsca łączyłaby się z bardzo daleką (no i oczywiście mega kosztowną) wyprawą na min. tydzień.
Co do powrotu i spraw wizowych, to sprawdziło się to co zaobserwowałem już w drodze do Botswany. Mianowicie granica tu koło Livingston (nie pamiętam jak nazywa się ta wiocha) jest na tyle „wyluzowana”, że można by się bez problemu przebić w obie strony bez zabawy w papierki. Jednak moja propozycja „darowania sobie wizowych zabaw” została zbombardowana przez Agatę. Może i dobrze, bo jednak czasem może się trafić jakiś nadgorliwy urzędas i zamiast zaoszczędzić parę dolców można popaść w małe tarapaty.

7 komentarzy:

  1. zawsze możecie popróbować wg własnych racji :) tzn. Łukasz niech idzie przebrany za tubylca i daruje sobie sprawy formalne. Agata niech przykładnie załatwi wszystkie formalności i z urzędowym glejtem niech przemierza granice. W razie gdyby Łukaszowi powinęła się noga i wpadł w łapska 'nieprzekupnych' tubylców bardzo interesowały by mnie fotografie więzionego białego wśród miejscowych kill-billów :P Agata najlepiej niech odkłada pieniądze na nieoficjalne poręczenie majątkowe za gagatka :D także chłopaku - słuchaj się żony! nie improwizuj. tam nie Polska i pewne sprawy mogą nie przejść tak samo bezboleśnie jak rzut kiblem :P btw. Olga to mało italiańskie imię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oracle Casino is located in the New Dolmen Hotel at 카지노사이트 St

    OdpowiedzUsuń
  3. You'll also have the chance to strive your luck as a real high-curler on the high-limit tables in the Casino, and insert coins many times 우리카지노 on the retro arcade

    OdpowiedzUsuń
  4. They respect gambling guidelines and age restrictions, offering a superb real cash gaming experience in a safe environment dedicated to 카지노사이트 gamers' welfare and security online

    OdpowiedzUsuń
  5. The payout for making a Flush is reduce from 6x your wager to 5x your 우리카지노 wager, but all different payouts remain the same

    OdpowiedzUsuń
  6. French roulette largely mirrors European roulette but the sport has two particular guidelines that players can 우리카지노 profit from

    OdpowiedzUsuń
  7. Reside! Casino Resort Philadelphia

    Online blackjack 카지노사이트 and roulette are the preferred stay dealer video games for a variety of reasons, and chief amongst these is their simplicity

    OdpowiedzUsuń